Ukryłaś się miedzy wierszami
mojego listu
Twój cień rozpłynął się we mgle
która okryła dzisiaj miasto
Twoje łzy
pomieszały się z kroplami deszczu
i spływają po oknie
mojego pokoju
Choć nie wiem gdzie jesteś teraz
Przyjdź do mnie
Ogrzeję Cię ciepłem
mojego serca
będzie mi łatwiej czekać na Ciebie.

Nie ufaj ciszy
rozwieszonej między niebem a ziemią
nie ufaj ciszy
wplątanej pomiędzy gwiazdy
nie ufaj ciszy
przeplecionej w Twoich dłoniach
nie ufaj ciszy
wtulonej pod cienką powiekę
nie ufaj ciszy
włożonej pomiędzy kartki listu
nie ufaj ciszy
która oddziela od siebie Twoje słowa
nie ufaj ciszy
którą wypełniają Twoje myśli
nie ufaj ciszy
bo nadejdzie taki dzień
albo taka noc
kiedy usłyszysz
KRZYK
to będzie krzyk
Twojego serca

Ukryłaś się miedzy wierszami
moich listów
Rozpłynęłaś się we fioletowej
mgle poranka
wołasz do mnie
głosem ptaków
i szumem zielonych liści
w powietrzu unosi się
Twój zapach
pomieszany z zapachem
kwiatów
Przyjdź do mnie
i usiądź w cieniu
mojego serca.

Jeszcze trzymamy się za ręce
ale światło naszych oczów
już nie rozświetla
ciemności
Jeszcze trzymamy się za ręce
ale nie czujemy już
swojego zapachu
Zapomnieliśmy zabrać w tę podróż
nasze serca.

Daję Ci tę koronę
za mój żal i mój gniew
Daję Ci tę koronę
za mój ból i moją samotność
Daję Ci tę koronę
za bezsenne noce i za wspomnienia miłości
Daję Ci tę koronę
za moje wyschnięte oczy i porażone serce
Daję Ci tę koronę
za życie i za śmierć
Ale także
daję Ci tę koronę za to
że umiałaś tak pięknie
płakać po mnie!

Wychodzisz codziennie na spotkanie twego losu
otulona płaszczem marzeń
nocą otwierasz szeroko oczy
i pragniesz przeniknąć ciemność
która cię otacza
twoje myśli jak spłoszone ptaki
zrywają się do lotu
po każdym uderzeniu serca

Wyszedłem rano
na rynek
aby kupić dla Ciebie
kwiaty.
Chodziłem długo
szukając tych najładniejszych
wybierałem
same czerwone.
Niosłem je potem
przez całe miasto
a ludzie patrzyli
na mnie
zdziwionymi oczami.
Zupełnie zapomniałem
że mnie już nie kochasz !

STRZAŁ

Postanowiłem
oddać do ciebie
strzał armatni.

Wyciągnąłem
z czeluści garażu
moja najlepszą armatę
i zdjąłem z niej pokrowiec

Miała cudownie gładką lufę
w sam raz dla ciebie

Wybrałem największy pocisk
z mojej kolekcji pocisków
i załadowałem go
do armaty
Czekam teraz na dogodny moment
aby cię trafić

Jutro
minie dwadzieścia lat
od chwili
kiedy postanowiłem
oddać do ciebie
strzał armatni

Czym jest życie moje dzisiaj
kiedy po latach wędrówki
zgubiłem moją miłość
na autostradzie z Brukseli do Leuven
Czy jest moim domem
pełnym obrazów
malowanych nadzieją, miłością i wiarą
A jednak tak pustym
jak puste bywają miejsca
po tych co odeszli na zawsze
A może jest tą dziewczyną
co płacze, że nie może mi dać
Miłości
A może wreszcie życie moje
jest tylko czekaniem
ciągłym czekaniem na radość
która mi się nie należy.

Siedem lat było mi dane
żeby zbudować dom.
Siedem lat było mi dane
żeby napełnić go radością.
A kiedy już wszystko było gotowe
miłość odeszła z mojego domu
zostawiając mi pokoje do wynajęcia.
Ale kto zechce mieszkać
na cmentarzu?

Widziałem wczoraj
umierającego ptaka
Leżał na wznak
z rozpostartymi skrzydłami.
To był ptak
trafiony w locie
Spojrzałem mu
w oczy
i zobaczyłem
odbicie
Twojej twarzy

Miłość co przychodzi za późno
jest wielką gorącą łzą.
A kiedy tę łzę położysz sobie na ustach
przeniknie cię taka gorycz - że zapragniesz śmierci
A kiedy tę łzę położysz sobie na oczach
zapadniesz w ciemność i zapragniesz śmierci.
A kiedy tę łzę położysz na sercu
zrozumiesz wówczas, że nie ma złej miłości
jest tylko miłość co przychodzi za późno.